Wchodząc po raz pierwszy na matę najczęściej nie mamy oczekiwań.

Nie wyobrażamy sobie, że za jakiś czas będziemy wkładać nogę za głowę albo leżeć w pozycji żółwia z brodą na macie. Nie dopuszczamy również możliwości wykluczenia z naszego jadłospisu  ulubionego kurczaka z warzywami po tajsku. Nie zdajemy sobie nawet sprawy co dokładnie oznacza praktykować regularnie, zakładając, że dyscyplina, o której  mowa, zawęża się do dwóch mobilizacji w tygodniu. Z czasem dowiadujemy się, że chodzi o to, by niemalże codziennie aktywować nasze ciało, wykonując kolejne asany i poznając sens jogi. Długo jeszcze nie rozumiemy, że praktyka posłuży bardziej naszemu ego, niż samemu ciału. Po fazie sceptycyzmu i obaw wchodzimy w fazę ślepego zaufania. Teraz na zajęcia przychodzimy  codziennie, a z nocnych sów stajemy się skowronkami, najchętniej czytalibyśmy już tylko o jodze, w weekendy wyjeżdżamy na warsztaty, a jeśli na wakacje to też tylko po to, by doświadczać i poznawać, oczywiście: jogę. Jeśli planujemy dalsze wyprawy, to w rachubę wchodzi wyjazd do Indii, a wszystko, by poznać od podszewki to do czego ciągnie nas coraz bardziej. Znamy już swoje ciało, ale nadal odkrywamy nowe możliwości i pokonujemy kolejne ograniczenia. Dowiadujemy się  o wielu aspektach systemu, choćby czym  są Yamy i Niyamy, oddychamy pełniej, dokonujemy prób koncentracji i medytacji, których powoli  nie będziemy już tak  nazywać.joga balans

Pasowanie na jogina

Od dziś powiemy o nich pranayama (oddech) i dharana-( koncentracji) i dhyana – medytacja, w ten sposób posługując się słowami z Sanskrytu, pasujemy się na jogina. Przyswoiliśmy sobie je i żonglujemy nimi chętnie, a wszystko dla uzyskania wymarzonego obrazu. Czujemy, że nasze ciało jest coraz bardziej elastyczne, wolne od toksyn ze względu na naszą nową dietę, a przy okazji cennej, niedawno zdobytej wiedzy zdaje nam się, że wyrośliśmy w górę, ponad innych. Sądzimy, że to na skutek powiększenia się samoświadomości albo skupienia i możliwości baczniejszych obserwacji. Choć zrozumieliśmy, że do jogi należy brak oceny innych, trudno się powstrzymać przed oceną siebie, więc w pozytywny sposób dostrzegamy co wyróżnia nas z tłumu i daje poczucie wyjątkowości. Sycąc się tym uczuciem nie zauważamy, że inni również dostrzegają zmiany w nas i to nie zawsze na lepsze. Poprawiamy tych, którzy mówią o wykonywanych pozycjach i zwracamy uwagę, by nazywali je asanami. Sami nasze codziennie „ćwiczenia” nazywamy  praktyką, a chwilę, w której jednak decydujemy się na wykluczenie z naszego jadłospisu kurczaka po tajsku –ahimsą. Praktykę traktujemy tak samo jak codzienną pielęgnację naszego ciała, a może nawet jeszcze bardziej oddajemy się  chwili w której zaczynamy nim poruszać. Oddechem potrafimy podnieść naszą energię i płynącą przez nas pranę, tak trzymamy drishti, (skupienie wzroku na jednym punkcie)  tak sprawnie, że może zdarzyć się, że stracimy z oczu wszystko poza czubkiem własnego nosa. Wbrew obawom joga nie okazała się niebezpieczna dla ciała, nadal nie uszkodziliśmy sobie stawu, nie złamaliśmy żeber i nie puchną nam kolana. Ego trudno dostrzec gołym okiem, ale dobrze byłoby tam spojrzeć, być może właśnie ono puchnie najbardziej tylko nie boli praktykującego, a  rani cały świat dookoła.

Czy sam fakt wkładania nóg za głowę umożliwi nam proces wewnętrznego dojrzewania do bycia dobrym człowiekiem?

Czy fizyczna praktyka i siła ducha, która pchała nas na matę przez kilkadziesiąt tygodni czy miesięcy sprawia, że stajemy się pełnymi zrozumienia, współczucia i otwartości na innych istotami ludzkimi? Elastyczne ciało, wewnętrzna dyscyplina i pozytywna samoocena siebie jako praktykującego to bardzo wiele, ale nie są jednak  gwarantem, że staniemy się beneficjentem jogi. Istnieje obawa, że możemy stać się, przez niewłaściwe zrozumienie jogi- swoją własną ofiarą.  Pamiętajmy, że nazywając się  joginem, nie jesteśmy lepsi od kogokolwiek ,  ani od tego kto ma sztywne ciało i nie praktykuje, ani od tego, kto je schabowego na obiad . Prawdziwi jogini nie dają sobie prawa, by poza matą w codziennym życiu traktować z góry innych ludzi, żądać od nich zmiany poglądów, wykluczenia własnych nawyków i przejęcia tych reguł,  których „jogin” jest wyznawcą . Być może wysiłek fizyczny wprowadził jogina na wyżyny do których większość ludzi nie udało się dotrzeć. Kto z przechodniów na ulicy zapytany czy stanie na głowie, mógłby na niej stanąć? Jednak  to nie praktyka na macie, tylko poza nią może uczynić z nas lepszych ludzi. Takich, którzy mają otwarte oczy i serca, świadomych swoich błędów, które jako istoty ludzkie popełniamy wszyscy, za to umiejętnie biorących za nie odpowiedzialność. „Praktyka jogi nie daje nam żadnego prawa, by zachowywać się jak „snob” – słowa te wypowiedziane przez pewną, uznaną w świecie Ashtangi nauczycielkę kilka lat temu wydały mi się niejasne i mocne. Dziś kiedy na mojej drodze większość ludzi jakich spotykam to jogini- praktykujący, studenci i nauczyciele dostrzegam  sens tego ostrzeżenia.  Kiedy brak otwartości, nie ma miejsca na wymianę opinii, poglądów i doświadczeń. Joga uczy, że nic nie jest dokładnie takie jak postrzegamy. Wszystko jest płynne, nieustannie w ruchu. Zmienia się nasze ciało i wraz z nim zmienia się też punkt widzenia. To co jest pozornie białe, jest takie, tylko dlatego, że z drugiej strony jest czarne. I jedno z drugim jest mocno powiązane. Białe nie było by, tak białe, gdyby obok nie było czarnego. Zmierzajmy do zjednoczenia się ze światem, który nas otacza i którego jesteśmy częścią. Czyż połączenie ( joga właśnie to oznacza: zjednoczenie, union) siebie w całość nie jest tylko początkiem, by stać się częścią większej całości jaką jest wszechświat?  A jak stać się nią, przekonując innych, by przyjęli nasz punkt widzenia? By kosmiczna energia emanowała w naszym kierunku zgrajmy ją ze światem niepraktykujących osób i takich, których umysły są nadal sztywne, tak samo jak ich ciała. Nie ma powodu, by żyć w przeświadczeniu, że elastyczne mięśnie i ścięgna oraz  zdobyta wiedza wystarczą, by czuć się lepszym od innych.

Jak stać się najlepszą wersją siebie poza matą?

Zastosuj  wszystko czego uczysz się codziennie w trakcie swojej praktyki ,wdrażając to do życia codziennego. Wchodząc na matę, stajesz się pokorny i uważny. Poznajesz  swoje ograniczenia i niedoskonałości. Zrozum je przyglądając się sobie, ale staraj się  również zrozumieć te ograniczenia u innych ludzi. Praktykuj współczucie i życzliwość. Zwróć uwagę jak bardzo jesteś uważny i uprzejmy dla siebie w trakcie praktyki. Wiesz dobrze, że wystarczy jeden nieostrożny ruch, a ból może być obecny  przez kolejne tygodnie, nadszarpnięty mięsień czy nadwyrężona torebka stawowa potrzebować będzie długiego czasu, by powrócić do swojej funkcji. W kontaktach z ludźmi bądźmy tak samo delikatni jak jesteśmy z naszym ciałem. Uważność i skupienie z maty przenieśmy poza nią. Pamiętajmy, że ci, z którymi żyjemy na tej ziemi są tak samo wrażliwi jak my sami, ich dusze są jak nasze ciała, potrzebują łagodności i cierpliwości. Jeśli chcemy zmienić nasze ciało, nie robimy tego gwałtem, wiemy doskonale, że zmiana  jest możliwa dzięki pracy połączonej z miłością i oddaniem.

Zauważyłeś jak się czujesz, kiedy stajesz na macie i od razu widzisz swoje wszystkie niedoskonałości i błędy. Frustracja narasta, a twoja energia opuszcza cię, bo przecież cokolwiek zrobisz i tak daleko ci do doskonałości. Na macie nie ma zawodów, każdy ma inne ciało i inną historię z którą na niej się pojawia. Nie porównuj się z nikim, skup się na tym co robisz oraz na swoim oddechu. Uspokój myśli również w chwili, gdy czujesz, że inni są od Ciebie słabsi, mniej elastyczni i nie trzymają się zaleceń nauczyciela, niech nie rosną ci piórka na macie, nawet jeśli twój mostek jest ładniejszy od mostka sąsiada. W życiu też nie patrz na ludzi z którymi spotykasz po to, by ich ocenić. Odwróć od nich wzrok i spójrz w niebo i pozbądź się tego nawyku. Nic nie wiemy o innych, o tych którzy nas otaczają. Wszyscy jesteśmy zagadkami, dlatego przyszywanie metek niczemu nie posłuży, najczęściej i tak nie mamy racji. Wydostań się z wody toczonej na młyn plotek i pogłosek. Bądź  delikatny w gestach, myślach i mowie, co oznacza, że warto być zawsze ostrożnym. Słowa  mogą zranić, nie śpiesz się z nimi, tak samo jak nie wykonujesz  nagłych ruchów na macie, bo wiesz, że zazwyczaj są tego opłakane skutki.

Naucz się wybierać myśli  spośród wszystkich, które wpadają ci do głowy.

Zastanów się, czy myśli, które ciągną cię w dół nie są zbyt dalekosiężne? Być może nie warto martwić się, że zwolnią cię z pracy albo, że w tym roku nie wyjedziesz do Peru, tak jak twoja przyjaciółka. Nie twórz problemów, których dziś jeszcze nie ma. Zwróć uwagę jakie myśli zmieniają twój nastrój na lepszy i rozwijaj nici tych najbardziej pozytywnych. Destrukcyjnie szybko pakuj do worka i wyrzucaj. Jeśli ich nie zniszczysz one zniszczą Ciebie, a potem dobiorą się do osób, które są dla ciebie ważne. Przecież i na macie, nikt nie zaczyna jogi od pozycji dla zaawansowanych. Bez wątpienia w jogę wchodzimy powoli przygotowując nasze ciało do tego procesu. Nie podchodź do swojego życia jak do kalendarza w którym musisz odhaczyć wykonane zadnia. Podziel wszystko co pojawia się w twojej głowie na dwie części, ważne i ważniejsze, istotne i istotniejsze, dobre i lepsze i zajmuj się tylko tymi które są decydujące, wzmacniające i budujące.

Praktykuj wdzięczność.

Nie myśl o tym czego nie udało Ci się osiągnąć w życiu. Przestań porównywać się z swoim bratem albo  przypadkowym człowiekiem napotkanym w pociągu. Masz wykształcenie, rodzinę i przyjaciół. Ciesz się tym co masz tak samo jak cieszysz się swoimi osiągnięciami na macie. Nie znajduj przyjemności w narzekaniu czego ci brak na dziś. Podobnie jak nie rezygnujesz z praktyki tylko dlatego, że ktoś na macie obok rozpoczął trzecią serię, a Ty nadal jesteś w połowie pierwszej. Bądź wdzięczny za każde wydarzenie i chwilę, która niesie ci radość, zdrowie i możliwości odkrywania siebie i świata. Ciesz się tym tak samo jak cieszysz się swoim ciałem, które daje ci możliwość by dotknąć własnych palców stóp albo robiąc psa z głową w dół spojrzeć  w kierunku własnego pępka.

Praktykuj zadowolenie.

Cieszysz się, że bierzesz udział w zajęciach jogi, a resztę dnia spędzasz na narzekaniu? Powodem może być frustracja, gdyż masz nieodparte wrażenie, że zbyt wolno robisz postępy, a może uczucie, że niewiele fajnego spotyka cię każdego zwykłego dnia. Wygląda na to, że nigdy nie jesteś szczęśliwy bardziej niż wtedy gdy twoje ciało otwiera się posłusznie na komendę i  wykonuje ruchy jakich się po nim spodziewasz. Czy bierzesz pod uwagę, że praktyka sama w sobie jest już ogromnym osiągnięciem, nie musisz chcieć więcej. życie i każda chwila na ziemi ma ogromną wartość, a jednak większość z nas docenia tylko wielkie wydarzenia, ignorując momenty szarej codzienności. Ciesz się z chwili, gdy przygotowujesz posiłek albo po nim sprzątasz, doceń tą chwilę  i ciesz się z teraźniejszości. Joga na macie to tylko mała część życia, większość radości zbieraj z tego co dzieje się poza nią. Zamień wewnętrzny niedostatek w obfitość dzięki zmianie postawy, a nie zmianie życia. I tu znów zastosuj metodę, którą znasz dobrze ze swojej maty, kiedy wszystkie wykonywane przez ciebie asany wydają ci się być bardzo niewygodne i niełatwo uwierzyć, że kiedyś uda się zaznać w nich  spokój i stabilność. Wyobrażając sobie chwilę jak to będzie poczuć  żebra oparte na własnych udach, zbliżasz umysł do momentu  w którym fantazja się urzeczywistni, ponieważ pokazujesz głowie  kierunek w którym ma podążać. W końcu zaczynasz czuć spokojny oddech w wymagającej pozycji , a żebra opierasz na udach. Uwierz w siebie w tym co robisz, nie wątp, że determinacją i uporem dojdziesz tam, gdzie widzisz dziś siebie swoją wyobraźnią. Znajdź radość w doświadczaniu różnych emocji związanych z zadaniami, które wykonujesz codziennie. Z czasem dorzuć do twojego dnia kolejne, dotąd nieznane doświadczenia. Odważ się porozmawiać z kimś obcym w tramwaju, albo zasadź pomidory w doniczkach . To może być dla ciebie zupełnie nowe odkrycie, jak nowa asana z serii, której jeszcze nie znasz. Może być kluczem do zmian otwierającym twoją duszę.

Praktykuj hojność serca  i uprzejmość umysłu.

Życie na ziemi jest dowodem na miłość. Jest jej więcej niż zła, dlatego tu dziś jesteśmy. Idź przez życie z otwartym sercem, nieustraszonym duchem, nie zważaj na bilans zysków i strat. Nie wszystko co oddasz zwróci się szybko, nie zawsze twoje działanie będzie miało zamierzony efekt, ale twoja intencja łącznie z jej energią nie wpadnie w pustkę, ani w nicość. Być może ktoś nigdy nie podziękuje ci za uwagę, bo nie jest gotowy przyznać ,że jej potrzebował, ale sama twoja obecność i otwarte serce daje początek hojności serca- praktyce bycia dobrym człowiekiem.
Praktykuj powolność. Era szybko i dużo już dawno za nami, teraz wszyscy celebrujemy „slow” czyli powoli.  Ma być wolno i uważnie, ale pokus coraz więcej, więc  uwaga rozprasza się i rozmienia na drobne. Zamiast wolno jest krótko. Wyjeżdżamy na weekend zamiast na tydzień wakacji, jemy zdrowo, ale szybko, bo czas się nie rozciąga, czytamy fajne książki, ale tylko kwadrans, dzwonimy do rodziców, by im powiedzieć, że nie mamy czasu wpaść i spędzić go razem z nimi. Z własnymi dziećmi  bawimy tylko tyle,  że nie zdążą zapamiętać naszej obecności. Zaobserwuj. Świat zewnętrzny jest  odbiciem twojego świata wewnętrznego. Na zajęciach uczymy się oddychać, wiemy co to oddech Ujjayi i potrafimy uspokoić się wewnętrznym strumieniem powietrza. Kultywujmy wewnętrzny spokój i przenośmy go poza matę. Zmniejszając  ilość zobowiązań jakie sobie narzucamy, skreślmy obowiązki, które mogą poczekać na jutro. Pozwólmy sobie na błędy, niedociągnięcia, wypaczenia w pracy, a w stosunku do ludzi obudźmy w sobie ciepło i zobaczmy ich piękno zamiast zmęczonych twarzy.

Praktykuj uśmiech.

Kiedy mamy trudne chwile, niemożliwe wydaje się zmusić mięśnie twarzy do wykonania banalnego ruchu podniesienia kącików ust ku górze, jednakże nie ma nic bardziej magicznego niż uśmiech właśnie takie dni. To on zmieni wewnętrzne wibracje i szybko pozwoli poczuć, że nastrój przekształca się w inny, lżejszy. Kiedy jesteśmy na macie wykonując wymagające asany, wiemy jak ważne jest,  by nie zaciskać mięśni twarzy, nie budować w niej napięcia. W praktyce jogi pracujemy z ciałem pozostawiając twarz neutralną, bo mózg czyta z  twarzy stan w którym się znajdujemy.  Nasz umysł rozpoznaje grymasy, napięcie pociągające w dół wszystkie inne mięśnie, po czym ściąga je niżej, obciążając ramiona i barki wtedy czujemy się ociężali, bezsilni. To powoduje nacisk na cały kręgosłup, zaczynamy się garbić i nic już nie pozostawia wątpliwości, że jesteśmy przytłoczeni życiem i całkiem nieszczęśliwi. Zatem: nasza postawa ciała zaczyna się od uśmiechu na twarzy. Dzielmy się z nim z innymi, tym samym zachęcając ich do wyprostowania kręgosłupa i pozytywnego nastawienia do życia i ludzi. Spróbujcie poczuć się źle, gdy wasza twarz się uśmiecha.

Praktykuj bycie człowiekiem.

Życie naszych czasów skłania nas, by wcielać się w różne role i tak jesteśmy rodzicami, małżonkami, dziećmi, pracownikami i pasjonatami naszych ulubionych zajęć. Pamiętajmy, że jedną z tych ról jest nasza rola jogina. Być może jesteśmy w tym doskonali, albo czujemy wyjątkową satysfakcję i wdzięczność za to, że joga pojawiła się na naszej ścieżce. Spójrzmy na świat, otwórzmy oczy szeroko, jakie to piękne, że jesteśmy w czymś wyjątkowi  i wiemy,  że to jest nasze miejsce.  My to jednak nie centrum świata. Spójrzmy wokół siebie. Każdy z nas, zna wiele  wyjątkowych osób, jedni kochają gotować, albo są doświadczonymi żeglarzami, inni potrafią dosiąść dzikiego konia.  Są też tacy, którzy godzinami, cierpliwie potrafią bawić się ze swoimi dziećmi dając im uwagę i miłość na całe życie. Nie czuj się lepszy tylko dlatego, że wiesz co to drishti i i posiadasz wiedzę jak trzymać w asanie mięśnie miednicy (bandha).  Sam dobrze wiesz o tym, że włożenie nogi za głowę nie może uczynić z nikogo lepszego człowieka. Słuchaj z pokorą swojego nauczyciela jogi, przesuń chętnie matę dla innego jogina dzieląc się przestrzenią w której razem chcecie przeżyć praktykę, nie narzekaj na temperaturę powietrza czy zaduch w pokoju, zaufaj temu, który je zamknął dla ciebie, nie spóźniaj się na zajęcia z szacunku do innych, pochyl się nad każdym kogo spotykasz i zastanów jak może lepiej  wyglądać wasze spotkanie. Zamiast metki z osądami, uśmiechnij się i  zużyj energię, by nawiązać kontakt, ale nie oczekuj w zamian niczego. Otwórz się i sprawdź co może nauczyć się ta sytuacja i ten człowiek na twojej drodze, ale równocześnie nie staraj się uczyć niczego,  jeśli nie pojawiasz się w roli nauczyciela. Niech wydarzenia życia cię inspirują, a ludzi  którzy się w nim pojawiają traktuj jak posłańców z wiadomością dla ciebie. Jeśli będziesz uważny i zostawisz swoje głośne ego za drzwiami na pewno usłyszysz tę wiadomość.

O autorce:

Joga Olga Passia

Olga Passia – Jestem założycielką i właścicielką szkoły jogi Joga Balans. Moja historia z jogą zaczęła się od poważnych problemów z kręgosłupem, miała ulżyć bólowi, a zmieniła moje życie. Porzuciałam projektowanie mody i dziennikarstwo telewizyjne, by oddać się zrozumieniu czym jest joga, jak ją praktykować, by w pełni korzystać z jej terapeutycznego działania, a wszystko po to, by od 2016 móc uczyć. Jestem certyfikowanym nauczycielem Vinyasa Ashtanga Jogi RYT 200 Alliance. Do 2017 praktykowałam jogę i uczyłam jogi  w Londynie. Tam zdobyłam dyplomy u najznakomitszych nauczycieli światowej klasy (Johna Scotta, Manju Jois’a, Davida Keil’a, Kino MacGregor, Davida Swensona). Również pod okiem amerykańskiego nauczyciela Davida Keila ukończyłam szkolenie, które pomogło mi wzbogacić wiedzę z zakresu anatomii niezbędnej do zrozumienia ciała człowieka. Z radością i codziennie dzielę się moją wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem.

 

fot. Joga Balans