Generalnie mamy dwa prawa, które, choć sprawiają wrażenie przeciwstawnych, determinują naszą rzeczywistość: entropia i ewolucja. Entropi zwykło się używać do opisu świata nieożywionego i mówi o tym, że układ z założenia dąży do swoistego wyrównania i że nieuporządkowanie wzrasta.

Ewolucja natomiast komplikuje świat, permanentnie dopasowuje, mutuje i szuka lepszych rozwiązań: od jednokomórkowców, pantofelków, przez zmiennocieplne rybki, aż po wycyzelowanego homo sapiens. Kiedy czytam fragment wielkiej improwizacji to myślę właśnie o ewolucji:

„Boga natury godne takie pienie. Pieść to wielka, pieśń tworzenie. Taka pieść jest siła, wielkość, taka pieśń jest nieśmiertelność”

Algorytm darwinizmu jest majstersztykiem funkcjonalności. Jest jak nasza husaria: działa powoli, ale jest kosmicznie skuteczny. Mutacje w DNA zdarzają się niezwykle rzadko. Porównując to do średniowiecznych kopistów biblii, to mamy mniej niż jedną pomyloną literę na 30 skopiowanych ksiąg. To właśnie za tymi pomyłkami stoi rozwój i niebywała bioróżnorodność Ziemi. Jednak sama darwinowska ewolucja, czyli zasada doboru naturalnego i przekazywania zmutowanego, optymalnego dla danego środowiska DNA, nie potrafi jednoznacznie wyjaśnić trwającego już ćwierć miliona lat tryumfalnego pochodu naszego gatunku. Pochodu, który geometrycznie przyspiesza i wszedł w fazę stępa, a może to już początek galopu.

Tak niewiele różni nas od naszych braci mniejszych

Na poziomie samego DNA podobieństwo kodu szympansa i człowieka wynosi 99%, natomiast z bananem dzielimy nieco ponad połowę identycznego genotypu. Poszukajmy zatem tych bardziej miękkich różnic uważniej; może one podpowiedzą nam jak żyć aby nasz sukces nie był tylko mgnieniem powieki naszego słonecznego oka i niezauważalną nanosekundą w eonach historii galaktyki.

Na pewno przy pokonywaniu pierwszych szczebli drabiny Darwina przydatny był kciuk i kość gnykowa. Przydatność pierwszego jest oczywista: wyobraźmy sobie hiperinteligentnego ślimaka, ha armię bystrych ślimaków walczących z głupim człowiekiem pierwotnym zaopatrzonym w gruby kij.

Kość gnykowa to nieparzysta kość, która bierze udział w ruchach języka i krtani. Ma ona znaczenie przy artykułowaniu bardziej skomplikowanych oraz różnorodnych dźwięków. Zatem od strony naszej budowy była niezbędna abyśmy mogli tworzyć rozwinięty system komunikacji, tak jak koło jest niezbędne do jeżdżenia autem.

Co mamy odmiennego od innych typów Homo?

My ludzie dysponujemy czymś co wciąż ucieka precyzyjnej definicji, a mianowicie świadomością, albo wręcz samoświadomością. Jest w nas jakaś taka unikatowa myśl, wrażenie, że jesteśmy, że doznajemy. To coś, co czasami chwyta za serce kiedy ogarnia Cię silne poczucie całkowitej obcości wszystkiego i czujesz się jakby uniósł Cię grzbiet wielkiej fali spiętrzonej w oceanie życia, uprzytamniając Ci, jak niepojęte jest to, że raczej coś jest niż nic.

Redukując poetyckie opisy możemy w dużym uproszczeniu powiedzieć, że w świadomości może nie jedynie, ale na pewno chodzi o rozpoznawanie siebie.  Ktoś widząc siebie w lustrze potrafi robić miny. Narzędziem, które bada taką zdolność jest np. Test Gallupa, schemat badania jest następujący: jegomościowi rysuje się kropkę na głowie, np. na czole i podaje lustro, jeśli zwierzę próbuje usunąć sobie kropkę to znaczy, że jest samoświadome. Test kropki przechodzi wiele zwierząt, niektóre naczelne, ale także słonie, kruki i delfiny.

Świadomość wg mnie nie jest zero-jedynkowa. Nie można być albo nie być świadomym (oczywiście nie mówię o jednokomórkowych pantofelkach). Możemy mówić, że ktoś jest bardziej lub mniej świadomy siebie, własnych uczuć, możliwości, otoczenia. Co więcej samoświadomość de facto nie jest konieczna  do rozwoju i budowania cywilizacji

Czy samoświadomość jest skutkiem ubocznym?

Niedawno od znajomej psycholożki usłyszałem, ze coraz więcej naukowców uznaje samoświadomość za efekt uboczny rozwoju społecznego i pochodną naszych innych funkcji mózgowych i społecznych, oraz że bardziej nam przeszkadza niż pomaga. Pomyślmy: to ciągłe obijanie się od powtarzalnych wzorców w swoich głowach i życie tamże często jest powodem regularnych odwiedzin gabinetów psychoterapeutycznych. Zatem samoświadomość, choć zjawiskiem jest ciekawym i pewnie sporo też nam daje, to jednak wbrew intuicji warunkiem koniecznym dla dalszego triumfalnego pochodu nie jest.

Dzięki kulturze i poprzez możliwości mózgów wykształciliśmy coraz lepsze umiejętności planowania i przewidywania skutków działań. Ma to związek z abstrakcyjnym myśleniem i logiką. Nie wykorzystujemy tych zdolności tak jak byśmy mogli, ale są one w naszym życiu obecne i przy zdarzającym się incydentalnie zmuszeniu się do wytężenia naszego mózgu przynoszą niejednokrotnie zbawienne skutki. Niestety z natury leniwi nie czerpiemy z tych możliwości tyle ile byśmy czerpać mogli.

No i w końcu mamy teorię umysłu – otóż, moi drodzy folołersi: tylko człowiek wie, że inny człowiek wie, że on wie albo że nie wie. I ta umiejętność swoistej rozumowej empatii prawdopodobnie leży u podstaw sukcesów naszego gatunku (polecam dwie obowiązkowe lektury: Michael Gazzaniga: Kto tu rządzi: ja czy mój mózg oraz Tomasello: Kulturowe źródła ludzkiego poznania).

Nawet naczelne Bonobo nie wiedzą, że inne Bonobo wiedzą. A my owszem. Kiedy taka funkcja powstała i się wśród naszych przodków zadomowiła? Ciężko powiedzieć, ale musiał się to wydarzać gdzieś miedzy australopitekiem, a homo sapiens. I zaczął się rollercoster, który, póki co, cały czas ciągnie w górę.

Ewolucja kulturalna

Komunikacja i rozumienie drugiego człowieka jest podstawą naszej kultury i stworzonej przez nas cywilizacji, technologii, w tym monitora, na którym czytacie te słowa. Dzięki tej umiejętności mogło zaistnieć zjawisko tzw kumulatywnej ewolucji kulturalnej. W ten sposób M. Tomasselo nazwał umiejętność gromadzenia przez kolejne pokolenia wiedzy i czerpania z wiedzy zdobytej przez naszych poprzedników, nadpisywania na nich kolejnych zwrotek. Znów umiejętność charakterystyczna tylko dla naszego gatunku.

Duża część naszych zdolności społecznych stanowi standardowe wyposażenie fabryczne. Badania wykazały, że już 10miesięczne dzieci rozumieją zachowania społeczne i potrafią na ich podstawie oceniać innych. Pokazywano dzieciom przed skończonym 1 rokiem życia  trzy zantropomorfizowane figury geometryczne. Trójkąt pomagał kwadratowi wejść na górę, a koło przeszkadzało. Po wyświetlonej animacji dzieci miały przed sobą trzy figury, wyraźna większość wybierała do zabawy trójkąt, a żadne koła. (M. Gazzaniga, tamże, str 124)

Ostatnie pięćset lat to geometryczny wzrost naszej dominacji, ewolucja oraz niewyobrażalny postęp technologiczny. Z drugiej strony miejmy świadomość, że pod wieloma względami jesteśmy bardzo podobni do naszych praojców.

Na jednej z wczesnoakadyjskich tabliczek klinowych sprzed blisko 5 tyś lat odczytano sugestywną reprymendę nauczyciela ganiącego ucznia. Gdyż:„ten popija jęczmienne piwo, biega z kolegami po ulicach rzucając kamienie i rozgląda się za dziewczynami, zamiast uczyć się liczenia”.  Z kolei w 59 roku w Pompejach doszło do bijatyki fanów lokalnej drużyny gladiatorów z kibicami gladiatorów pobliskiej Nicerii. Skończyło się to zakazem organizacji igrzyska na 10 lat. (sic!)

Ważność nadążania za życiem

Dzięki naszym mózgom i umiejętności komunikacji i rozumienia drugiego człowieka stworzyliśmy technologię i zawładnęliśmy planetą, tak szybko, że sami teraz się w tym gubimy. Nie rozumiemy już działania większości urządzeń, które nas otaczają. Oszukujemy innych, co w nas samych powoduje inwersją zwrotną: skoro my oszukujemy to inni pewnie nas też próbują.

Nasze pierwotne umysły determinowane przez wolno działające mutacje ewolucyjne to nadal żyjący na prerii 100 tysięcy lat temu łowcy zbieracze. Moja urodzona dwa miesiące temu córeczka uspokaja się najszybciej przyklejona chustą do klatki piersiowej matki – dokładnie tak, jak swój pierwszy okres życia spędzają małpki. Pamiętajmy o tym, że nasze mózgi nie nadążają za życiem, które tak szybko się zmieniło. Miejmy dla nas samych więcej wyrozumiałości; mniej czasu spędzajmy na ganianiu po psychoterapeutycznych gabinetach, a więcej poświęcajmy na budowanie grona stałych znajomych, przyjaciół, z którymi spędzamy czas w realu, których słabe strony akceptujemy (czasami wspólnie wyśmiewamy), a mocne szanujemy i naśladujemy.

Wspólne polowania dały nam przewagę nad innymi gatunkami hominidów. Pozwoliły nam na bardziej skomplikowaną wymianę myśli, planowanie skomplikowanych polowań z podziałem na funkcje. Kiedyśmy już zdobyli świat nasze umiejętności zaczęliśmy kierować przeciwko sobie.

U podstaw naszej cywilizacji stoi zasada, żeby na drugiego członka  patrzeć jak na zawodnika grającego w tej samej drużynie. Nie kopiemy się, podajemy sobie piłkę, jego gol jest też moim zwycięstwem

Naszym orężem jest teoria umysłu. Jest to jednak broń obosieczna, pomogła nam zdominować świat, teraz korzystamy z niej aby dominować nad sobą nawzajem.

Napisane 7 tygodni po urodzeniu mojej córki – Łucji co znaczy promień słońca, której niniejszy tekst dedykuję.

 

Łukasz Gołoś Festiwal WibracjeAutor: Łukasz Gołoś

Organizator  Festiwalu Wibracje, z wykształcenia archeolog i dziennikarz, hobbystycznie podróżnik – filmowiec, miłośnik staropolskiej kuchni wegetariańskiej. Kibicuje naukowcom w pracach nad połączeniem modelu standardowego mechaniki kwantowej z teorią względności. Popiera grawitację i zdrowy rozsądek. Brakuje mu czasu na regularne uzupełnianie profilu na fb, preferuje życie w realu.